Kończący się sezon modelarski był dla mnie naprawdę kiepski. Nie tylko pogoda, ale też inne problemy sprawiły, że latałem naprawdę niewiele. Tym bardziej nie mogłem się doczekać i naprawdę wierzyłem, że "Złota Polska" zajrzy do nas chociaż na chwilę. W końcu przyszła, może z lekko "rozwianymi włosami", ale jednak. Nie można było tego nie wykorzystać - wzięliśmy z Michałem po jednym dniu urlopu i ruszyliśmy na "pole" z taką oto ekipą:

Prezentowane powyżej modele to (w/g pierwszego zdjęcia od lewej do prawej):

  • Extreme Flight Extra 300-EXP 48"
  • Extreme Flight Laser-EXP 60"
  • RC-Factory Extra Slick Backyard 32"
  • Precision Aerobatics Addiction X 50"
  • RC-Factory Yak-54 40"

Główną atrakcją spotkania był jednak Laser - pierwszy raz w Siedlcach i ogólnie drugi raz na lotnisku:

Michał polatał sobie konkretnie - harriery, zawisy, żyletki we wszystkich orientacjach, flatspiny i mniej zdefiniowane dzikie harce - działo się! Model naprawdę ma potencjał - zgodnie z przewidywaniami jest jeszcze lepszy niż Extra. Poniżej kilka zdjęć oraz kompletny film z pierwszego tego dnia lotu:

Drugim z ciekawszych (relatywna nowość na lotnisku) modeli był Addiction X. Michał był kolejną osobą zaskoczoną działaniem napędu tego modelu. Thrust-40 naprawdę daje radę! Poniżej interesujące porównanie szerokości płatów Extry (48") z Addiction (50"). Nic dziwnego, że Addiction tak "klei się" powietrza:

W trakcie tych 6-godzinnych lotów nie obyło się bez dwóch incydentów - obydwu z moim nieskromnym udziałem... Pierwszy: latając Michała Slickiem zgubiłem w locie pakiet. Model tak pięknie SAM wylądował, że do końca miałem złudzenie, że nadal nim steruję - byłem przekonany że straciłem tylko śmigło i piastę! Już sam nie wiem czy to zwykły fart czy niezwykła siła woli, ale model pozostał nietknięty. Drugi to niezła wpadka z moim Yakiem - pod koniec latania gdy już było dość szaro posadziłem go na linii wysokiego napięcia. Model tak nieszczęśliwie zawisł na stateczniku poziomym, że tylko cudem uruchamiając silnik i machając sterami dałem radę jakoś go odczepić. Widok był naprawdę żałosny, szkoda że z wrażenia zapomniałem zrobić zdjęcie. Jak się okazało uszkodzenia modelu były naprawdę duże - kadłub w 3 częściach, złamane skrzydło i statecznik poziomy, wyrwana lotka, połamane śmigło, zewnętrzna koszulka pakietu pocięta przez to ostatnie. Dobrze że to EPP - trochę kleju i Yaczek powinien znowu latać jak (prawie) nowy.

Reasumując dzień był naprawdę ciekawy, polataliśmy konkretnie a wszystkie "balsiaki" wróciły w całości do domów. "Złota Polska Jesień" zaliczona, teraz wypatrujemy "Pani Wiosny" ;-)

Nie masz uprawnień aby komentować.

Publikowane tutaj materiały i zdjęcia stanowią własność ich autorów, nie mogą być kopiowane oraz wykorzystywane bez ich zgody.
Strona niekomercyjna.