Po pierwszych próbach na wodzie żaglówki Csibor TT-65 szybko doszliśmy do wniosku, że byłoby jeszcze fajniej, gdyby można ustawić na akwenie boje, które wyznaczałyby trasę pływania. Z jednej strony stanowi to dodatkowe wyzwanie dla „pilota” (trzeba płynąc po wyznaczonej trasie - a nie tam gdzie spycha wiatr), a z drugiej pozwala na rzeczywistą rywalizację - czyli przeprowadzanie regat. Dlatego nie czekałem do kolejnego sezonu, tylko z marszu postanowiłem zbudować taką boję.

Rozwiązań tematu może być oczywiście wiele, ja do projektu założyłem następujące kryteria: niski koszt budowy, łatwość transportu, bezpieczeństwo dla pontonu (przebicia!), łatwość stawiania, stabilność na wodzie i przede wszystkim dobra kontrola długości żyłki, tak aby boja utrzymywała się w miarę możliwości pionowo nad balastem opuszczonym na dno. To ostatnie kryterium spowodowało, że zdecydowałem się na użycie kołowrotka własnej konstrukcji. Na podstawowy materiał wybrałem styrodur, a o cylindrycznym płaskodennym kształcie zadecydowały wcześniejsze dobre doświadczenia z bocznokołowcem BArd (również konstrukcja płaskodenna). Na schemacie powyżej nie ma demontowalnej chorągiewki, będzie ją widać dalej na zdjęciach.

Elementy bojki zostały wycięte gorącym drutem ze styroduru przy pomocy szablonów kartonowych wg wymiarów jak na rysunku. Taki podział i rozmieszczenie na arkuszu wynika z chęci minimalizacji ilości użytego materiału. Części są oznaczone literami A-E, przy czym dalej w opisie i na rysunkach występują oznaczenia z cyframi (np. A1 i A2), co oznacza, że później dany element został podzielony na pół „po grubości” – w podanym przykładzie z jednego elementu A o grubości 40mm, powstały 2 elementy – A1 i A2 o tym samym rzucie ale grubości ok. 20mm.

Górna część bojki składa się z dna (A2), na którym przykleiłem boki (B) i ( D), środek (F), a następnie przykryłem z wierzchu elementem (A1). Użyty klej to poliuretanowy Soudal 66A. Przed sklejeniem elementów w ich środkach zrobiłem mały (słabo widoczny na zdjęciach) otwór, który umożliwił ich centryczne ustawienie.

Dolne elementy (C), (E) zostały również podzielne na pół, przy czym dodatkowo w (C1), (E1) wciąłem komory na balast. Elementy skleiłem tak jak pokazują fotki, jako obciążenia użyłem złomowych blaszek „Inpost” - wcześniej konieczne było przewiercenie w nich otworów na rurkę prowadzącą (R). Masa balastu to ok. 0,5kg, jak wspomniałem wyżej, moje wcześniejsze doświadczenia pokazały, że płaskodenny obiekt pływający z dobrze dobranym i umieszczonym balastem jest na wodzie bardzo stabilny.

Boja po sklejeniu górnej i dolnej części wygląda mniej więcej tak (na fotce elementy tylko złożone, bez kleju) , istotne jest zachowanie cienkiego otworu centrującego, który następnie musi zostać powiększony tak, aby dało się wkleić rurkę centralną (R)

Rurka centralna, to odcinek typowej rurki aluminiowej 8x1mm z wywierconymi w odpowiednich miejscach otworami (na wylot - na blokadę kołowrotka i z jednej strony na wejście żyłki). Tulejka środkowa (TS) z kawałka rurki AL 10x1mm obraca się na rurce (R), posiada również otwory do blokady kołowrotka (na wylot) i będzie wklejona w jego środek. Wykonana z tworzywa POM tulejka podstawy (TD) stanowi łoże ślizgowe dla kołowrotka, a także zabezpiecza żyłkę wchodzącą do środka rurki (R) przed przecieraniem się na krawędzi aluminium.

Sam kołowrotek jest zbudowany z 3 krążków z pleksi - zewnętrzne o grubości 4mm, środkowy 5mm. Średnica zewnętrznych krążków to 68mm, środkowego to 34mm, co daje 106mm obwodu, czyli prawie 10 obrotów na 1m żyłki. Można śmiało w tym przypadku zastosować trochę większą średnicę (będzie mniej kręcenia), ja użyłem takiej ze względu na wykorzystanie odpadów, które miałem do dyspozycji. Dalej na zdjęciach widać, że nawinięta żyłka wypełnia niewiele dostępnego miejsca, a jest jej ponad 10m - długość raczej wystarczająca dla większości podmiejskich sztucznych zbiorników. W przekroju widać jak zamontowane są poszczególne elementy na rurce centralnej, oraz jak jest poprowadzona żyłka - wymaga ona „zawrotki” dzięki której wchodzi pod kołowrotek i przez tuleję (TP) do środka rurki (R), a dalej w dół poza boję.

Po wklejeniu centralnej rurki (R) boja jest prawie gotowa. Należy jeszcze zrobić „zawrotkę” żyłki, ja wykonałem ją z kawałka rurki AL 8mm z wklejonymi poprzecznie ramionami z drutu fi 2mm. To proste i skuteczne rozwiązanie, aczkolwiek kiedy żyłka nie jest naprężona, może ona zsuwać się z ramion. W drugim egzemplarzu bojki zastosuję raczej w tym miejscu drut zagięty w oczka. Całość mechanizmu uzupełnia pręt blokujący kołowrotek. Jest to jednocześnie blokada masztu chorągiewki (jego końcówka wchodzi do wewnątrz rurki (R) i ma przewiercone na wylot otwory na blokadę). Konieczne jest przywiązanie sznurkiem pręta do bojki, inaczej bardzo łatwo byłoby go zgubić na wodzie. Miejsce wklejenia „zawrotki” wzmocniłem płytką z laminatu 1,5mm. W tym miejscu działa spora siła od obciążnika i bez tego rurka mogłaby zostać wyrwana ze styroduru.

Od spodu w miejscu wylotu rurki (R) ze styroduru podkleiłem dodatkowo zakrętkę od butelki po lekarstwach, dzięki temu przy odstawianiu bojki np. na zanieczyszczony blat jego spód się nie „kaleczy”. Daje to również możliwość dokręcenia (gdyby było potrzeba) dodatkowego balastu w butelce od lekarstwa. Główny obciążnik balastowy jest zrobiony z butelki po kefirze o pojemności 0,5l. Do środka wlałem beton zmieszany ze złomem stalowym oraz wyprowadziłem zaczep z drutu, do którego jest przywiązany kawałek sznurka, a do niego z kolei zaczepiam żyłkę z kołowrotka. Balast ma masę ok.1,7kg, daje to po uwzględnieniu wyporu wody efektywne obciążenie 1,2kg, co okazało się wystarczające aby utrzymać bojkę w miejscu nawet przy dość silnym wietrze.

Tak wygląda kompletna boja z wyjętą chorągiewką. Na pewno nie jest to konstrukcja najprostsza z możliwych, ale za to odwdzięcza się walorami użytkowymi, szczególnie jeśli chodzi o łatwość stawiania na wodzie. Po wywiezieniu jej pontonem w odpowiednie miejsce i opuszczeniu na wodę (z podczepionym balastem), wyciągam blokadę kołowrotka, a balast opadając na dno odwija samoczynnie odpowiednią ilość żyłki. Zakładamy wtedy chorągiewkę i blokujemy prętem jej maszt i kołowrotek. Wyporność bojki jest na tyle duża, że zaczepiony balast (jeszcze przed opuszczeniem na dno) nie zatapia jej całkowicie, górna powierzchnia pozostaje cały czas nad wodą, a moment, kiedy balast osiada na dnie jest wyraźnie zauważalny.

Bojka na wodzie zachowuje się bardzo przyzwoicie, nawet dość silne porywy wiatru (trudne dla żaglówki) nie kładą jej na bok . Po pierwszych testach konstrukcja wydaje się bardzo udana i spełniająca wszystkie założenia. Całkowicie potwierdziło się też przypuszczenie, że kiedy mamy do dyspozycji taki punkt orientacyjny na wodzie, to pływanie żaglówką daje podwójną przyjemność.

Nie masz uprawnień aby komentować.

Publikowane tutaj materiały i zdjęcia stanowią własność ich autorów, nie mogą być kopiowane oraz wykorzystywane bez ich zgody.
Strona niekomercyjna.