"Działkowe" loty u Michała planowaliśmy naprawdę od dawna - a to problemy zdrowotne, a to praca, a to kolidujące terminy wakacyjnych wyjazdów, w końcu się jednak udało! W poniedziałek 27-go sierpnia urządziliśmy sobie całodniowe latanie, z jedną tylko małą przerwą na pyszny obiad zaserwowany nam przez Monikę. Ktoś tam na górze chyba stwierdził, że czekając tak długo zasłużyliśmy na odpowiednią pogodę - było pięknie - ciepło lecz nie upalnie, prawie bezwietrznie. Może do zdjęć przydałoby się więcej słońca, ale wtedy gorzej byłoby z wielogodzinnym lataniem. Zaskakujące wrażenie gdy po 9 godzinach lotów w miejsce zmęczenia pojawia się pewne rozczarowanie - dlaczego słońce zachodzi tak wcześnie?!
Na przedskoczka do zapoznania się z nowym terenem wybrałem sobie RC Factory Edgo 540T. Ten wdzięczny model z EPP to mój obecny ulubieniec - posiadający najlepszy stosunek przyjemności z lotu do ceny wśród moich modeli:
Edge to świetny model. Stabilny do bólu mimo nawet tego, że pakiet umieściłem tymczasowo na boku kadłuba. Ćwiczę nim sobie większość mojego skromnego "repertuaru", czyli "w kółko latanie", loty na plecach, loty nożowe, zawis, windę, torque roll (oj kiepsko mi to idzie), harrier, inverted harrier, rolling harrier, "lądowania" do ręki:
Następny poszedł w ruch podstawowy model Michała czyli Extreme Flight Laser EXP 60". Model wzorowany na klasycznym akrobacie nie każdemu podoba się z wyglądu, za to w powietrzu nie ma sobie równych (przynajmniej na "zaprzyjaźnionych" lotniskach):
Ten agresywny samolot pasuje do agresywnego stylu latania Michała - przeróżnym spinom (normalnym, odwróconym i knife-edge) nie było końca! A w międzyczasie "turbo żyletki", zawisy, harriery. Czasem aż dziwne jak mocne są te modele, że nie rozpadną się w powietrzu:
Jako kolejny wzbił się w powietrze "Brzydal", przez producenta (Precission Aerobatics) ochrzczony jako Addiction X. Słowo "addiction" jest tu kluczowe, kto lubi latać wolno i nisko może się szybko uzależnić od tego modelu. Brzydal o ile pamiętam to ksywka nadana przez żonę Michała, przez swój płaski kadłub i jajowatą "mordkę" model faktycznie nie jest zbyt urokliwy. Dla równowagi wspomnę, że inna Pani zaglądająca czasem na lotnisko nadała mu przydomek "witraż" i faktycznie latając tym przeźroczystym płatowcem pod słońce można łatwo zrozumieć to skojarzenie:
Addiction dzięki ogromnemu, funfly-owemu płatowi, płaskiemu kadłubowi, ogromnym powierzchniom sterowym i ich wychyleniom oraz małej wadze lata w sposób zbliżony do piankowych modeli 3D. Robię nim właściwie wszystko to, co RCF Edge z wyjątkiem inverted harrier - nie mam jakoś jeszcze odwagi. Dodatkowo próbuję flat i inverted flat spinów, które - co osobiście przetestował Michał - tym modelem są ciężkie do wykonania:
Po przerwie obiadowej przyszedł czas na największą atrakcję dnia - oblot pierwszego spalinowego modelu Michała - Great Planes Escapade .61. Nie dość, że pierwsza spalina, to jeszcze jak dotąd największy model w hangarze i na dodatek prezent od żony:
Emocje malowały się wypiekami na twarzy właściciela i nie ma się czemu dziwić. Patrząc na trzeźwo - pierwszy silnik spalinowy, ciężki model, okolica do latania wspaniała, ale pas krótki - było sporo znaków zapytania. Według mnie jednak musiały przeważyć inne czynniki - Michał człowiek z głową na karku i do tego pedantycznym podejściem do kwestii technicznych - byłem pewien, że przygotował się do tematu odpowiednio dobrze. Do tego jeden z najlepszych pilotów jakich znam - jedynie zgaśnięcie silnika w locie mogło by doprowadzić do jakichś mniejszych bądź większych problemów. Nic takiego jednak się nie stało, Escapade wystartował bez problemu i latał jak po sznurku puszczając tylko czasem jasny dymek z tłumika (w momencie gdy piszę ten tekst zostało to już wyregulowane). Wrażenia audiowizualne bardzo przyjemne, 4-takt Saito był niezwykle miły dla ucha a sam model żwawy i zdolny do podstawowej akrobacji. Tym samym Michał wkroczył na ścieżkę przeznaczoną dla "dużych chłopców" - model jak na nasze standardy może niezbyt spektakularny, za to napęd konkretny i wśród nas - modelarzy elektrycznych - budzący pewien respekt. Reasumując - pełen sukces, właściciel wniebowzięty, widownia zachwycona. Zasłużone gratulacje!
Po emocjach związanych z oblotem przyszedł czas polatać trochę naszymi Extrami. Dokładniej Extreme Flight Extra 300-EXP 48" (niebieska) oraz jej wiernym klonem (czerwona):
Niestety zrobiło się dość późno i ciemno, żadnych więcej filmów nie daliśmy rady nagrać, zrobiliśmy jedynie kilka zdjęć marnej jakości z kronikarskiego obowiązku. Extry latają świetnie i to bez dwóch zdań, chociaż powiem szczerze, że ja nie latając od dłuższego czasu modelem o "normalnych"/samolotowych proporcjach byłem trochę zaskoczony o ile trudniej jest nim latać powoli (czyli tak jak lubię) w porównaniu do Edge i Addiction. Na plus za to - wśród trzech wspomnianych modeli ten najlepiej nadaje się do wszelkich korkociągów i właściwie w pierwszej próbie udało mi się nim zrobić przyzwoity inverted flat spin. W tym miejscu podziękowania dla Michała, który odważył się polatać moim modelem i sprawdzić jego możliwości jak również wykazał się sporą cierpliwością w tłumaczeniu mi o co chodzi z tymi wszystkimi "pionowymi" akrobacjami.
Całodniowe loty w Chynowie zakończyliśmy już po zmierzchu. Jak zwykle pomimo i tak dużej intensywności nie starczyło czasu na wszystko i wróciłem do domu z kilkoma pełnymi pakietami. Dzięki Michał za zaproszenie i wspólne loty, dzięki Monika za pyszny obiadek i miłe towarzystwo, fajnie było Cię w końcu poznać!