Typ: 2-wirnikowy wiatrakowiec-hydroplan
Rozpiętość: 1120 mm
Średnica wirnika: 510 mm
Długość: 700 mm
Powierzchnia nośna wirników: 40,8 dm2
Waga do lotu: 345 g
Obciążenie wirnika: 8,5 g/dm2
Napęd: BL C20 (2050KV), LiPo 2s1p 650mAh
Śmigło: GWS 7x3.5 / 7x4
Profil łopat: płaski
Właściciel: Wojciech Szczęśniak

Wiatrakowce i wodnosamoloty to moje ulubione rodzaje modeli latających, postanowiłem więc po dwóch udanych wersjach Whopper'a zbudować trzeci model tej serii, tym razem w wersji wodnej. Podstawę kadłuba stanowi solidny pływak, a z boków pod wirnikami znajdują się dwa mniejsze pomocnicze (demontowalne) pływaki, mające w zamyśle zapewnić modelowi w wodzie stabilizację na boki. Klasyczne testy w locie wypadły pomyślnie, chociaż ta wersja zachowywała się gorzej niż „zwykły” Whopper. Częściowo nie stanowiło to zaskoczenia, bo napęd w podstawowym modelu wystarczał „na styk”, tutaj przy zwiększonej masie musiało być gorzej. Natomiast to co bardziej zaniepokoiło, to tendencja do nurkowania przy wchodzeniu w zakręty, chociaż wiedząc o tym zjawisku, model dało się kontrolować. Podczas wielu lotów nie miałem niekontrolowanych lądowań i nie rozbiłem go ani razu. Następnie przeprowadziłem próby pływania (najpierw bez wirników, potem z wirnikami). Odbyły się one na niewielkim oczku wodnym przy bezwietrznych warunkach i wypadły bardzo dobrze. Model doskonale się zachowywał w wodzie, był bardzo sterowny, dobrze utrzymywał kierunek przy rozbiegu i czuło się, że „chce lecieć”. Gdyby nie to, że zbiornik był otoczony drzewami, to pewnie spróbowałbym wystartować (mimo niewielkich rozmiarów tafli wody i wysokiego brzegu). Kolejną próbę podjąłem już w następnym roku, tym razem nad większym zbiornikiem, na którym również pływam żaglówką. Ta próba niestety nie zakończyła się pomyślnie. Jak widać na załączonej sekwencji fotek, model zaraz po rozpoczęciu rozbiegu zanurkował, elektronika znalazła się pod wodą. Po osuszeniu okazało się, że odbiornik i regler działają, zniszczeniu uległ natomiast pakiet napędowy. Finalnie straty nie były więc duże, ale mimo to zniechęciłem się skutecznie i w kolejnych sezonach nie znalazłem już natchnienia do kontynuacji prób na wodzie. Osoby, które znają mnie bliżej, powiedzą, że określenie „gorąca głowa” zupełnie do mnie nie pasuje. Ale za porażkę tego oblotu rzeczywiście mogę winić tylko siebie. Źle to przygotowałem, tym bardziej, że miałem wcześniej (w czasach przed SGM) całkiem sporo dobrych doświadczeń z wodnosamolotem (bez zatapiania modelu), więc teoretycznie powinienem wiedzieć, jak bezpiecznie przeprowadzić takie obloty. Analiza poklatkowa kilkusekundowego filmu pokazała, że przed startem za słabo zakręciłem prawym wirnikiem. Kiedy model ruszył, wirnik ten praktycznie się zatrzymał. W efekcie siła nośna na lewym wirniku spowodowała przechylenie modelu na prawą stronę i zanurzenie prawego pływaka pomocniczego, co w połączeniu z gwałtownym dodaniem gazu od razu wprowadziło model pod wodę. Gwałtowne dodanie gazu to był mój główny błąd. W połączeniu z silnikiem pchającym daje to silny moment pochylający nos do dołu, a na wodzie w ogóle lepiej tego unikać. Gdybym rozpędzał się powoli, to zauważyłbym nieprawidłowo kręcące się wirniki. Nie udałoby się wystartować, ale nie powinno dojść do zatopienia. Dodatkowo należało wcześniej przeprowadzić próby pływania w tych konkretnych warunkach, żeby sprawdzić jak Whopper-H porusza się na lekkiej fali, a także starty z ręki z lądowaniem na wodzie. Opisane testy miały miejsce w latach 2012-2013. Model na razie czeka na lepsze czasy, być może kiedyś w przypływie natchnienia zmienię napęd na mocniejszy i ciągnący, co powinno poprawić zdolność do startu z wody.

 


Publikowane tutaj materiały i zdjęcia stanowią własność ich autorów, nie mogą być kopiowane oraz wykorzystywane bez ich zgody.
Strona niekomercyjna.