Typ: górnopłat, trener 4-kan.
Rozpiętość: 1200 mm
Długość: 620 mm
Powierzchnia płata: 21.4 dm2
Masa do lotu: 540-800 g
Obciążenie płata: 25-32 g/dm2
Napęd: Racestar BR2212/1000kV, LiPo 3S1P  850-1500mAh
Śmigło: 9x5 / 8x6
Profil: dwuwypukły asymetryczny
Cięciwa: 195/160mm
Właściciel: Wojciech Szczęśniak

T4 to uniwersalny trenerek elektryczny własnej konstrukcji, zbudowany przeze mnie w zimowym sezonie 2004/2005. Genezę jego powstania wyjaśniałem już przy okazji spalinowego modelu Avistar. Jako miłośnik Wicherka - kultowej konstrukcji Wiesława Schiera, myślałem też o tym, aby był to model uniwersalny, który może startować zarówno z podwoziem, jak i z ręki, oraz mógłby latać z pływakami i nartami. Tak właśnie powstał T4, który spełnił wszystkie moje założenia. Dzięki dobrym właściwościom lotnym i mocnej konstrukcji, towarzyszy mi do dziś i cały czas jest w regularniej eksploatacji.

Konstrukcja T4 jest mieszana - płat został wycięty ze styropianu, a kadłub powstał na bazie sklejki własnego pomysłu (depron 5mm + balsa 1mm). Dzięki temu okazał się bardzo mocny i trwały, a jednocześnie lekki. Przez pierwsze lata eksploatacji model był napędzany samodzielnie zbudowanym silnikiem bezszczotkowym i zasilany z pakietów NiCd/NiMh 9,6V. Po przejściu na zasilanie LiPo miałem problemy z optymalnym dobraniem śmigła do mojego silnika DIY, zarówno dla pakietu 2S jak i 3S, więc z czasem zdecydowałem się na wymianę silnika na fabryczny BL 1000kV, idealnie działający z pakietem 3S. Obecnie używany kadłub, to druga wersja, którą zbudowałem dwa lata po pierwszej. Zdecydowałem się na ten ruch po lotach z pływakami, tak, aby nowy kadłub był lepiej do nich przystosowany (mocowanie, wyważenie). Natomiast pierwszy (wraz z zapasowym płatem), posłużył jeszcze innemu modelarzowi do nauki latania.

T4 okazał się bardzo dobrze latającym i uniwersalnym modelem. Z racji miejsca w którym bywam, najczęściej startuje z ręki, ale latał również z podwoziem oraz z pływakami (ta ostatnia opcja dostarczała mi najwięcej adrenaliny). Planowałem jeszcze loty z nartami, ale niestety do nich nie doszło - głównie z powodu mojego umiarkowanego entuzjazmu do warunków zimowych, bo same narty miałem nawet już na ukończeniu. Ze względu na to, że model dobrze szybuje z wyłączonym silnikiem, obserwatorom często kojarzył się z motoszybowcem, ale T4 jest raczej modelem szybkim, bardziej zbliżonym do spalinowego trenerka. Szybkość zależy głownie od zastosowanego napędu oraz obciążenia płata. Spory udźwig pozwala na montaż cięższego wyposażenia (np. pływaki), nawet wtedy model w locie zachowuje się poprawnie, trzeba tylko brać poprawkę na większą szybkość i potrzebny w związku z tym dystans na start i (szczególnie) lądowanie. T4 okazał się bardzo dobry do nauki latania wg „starej” szkoły (podobnie jak w „dużym” lotnictwie) tzn. takiego, kiedy nie dysponujemy nadmiarem mocy, manewry planujemy z wyprzedzeniem, pilnując odpowiedniej prędkości i toru lotu modelu (a z trudnych momentów nie da się wyratować tylko przez dodanie gazu).

Dość pojemny kadłub pozwala na umieszczenie akumulatora zasilającego w różnych miejscach (zmiana wyważenia) oraz montaż dodatkowych urządzeń, co przydało mi się w różnych eksperymentach z elektroniką modelarską. Kiedyś moim marzeniem były fotki z powietrza. Dziś nie wydaje się to niczym nadzwyczajnym, ale w tamtych latach było rzadkością. Fotografia cyfrowa dopiero zdobywała popularność, a pierwszym na polskim rynku miniaturowym aparatem był Mustek GSmart Mini, i to on (wersja 2) znalazł się w „ładowni” mojego T4.

Wśród archiwalnych zdjęć znalazłem również takie o wartości sentymentalnej, na którym Piotrek wyrzuca mój T4 do lotu. Pochodzi ono z maja 2006, mniej więcej w tym okresie (lub kilka miesięcy wcześniej) się poznaliśmy i to właśnie był początek bardzo udanej modelarskiej kariery Piotrka, do której w pewnym stopniu ja również się przyczyniłem.


Publikowane tutaj materiały i zdjęcia stanowią własność ich autorów, nie mogą być kopiowane oraz wykorzystywane bez ich zgody.
Strona niekomercyjna.