Chociaż nie jestem zwolennikiem dedykowanych akumulatorów w dronach, to w dzisiejszych czasach możliwość stosowania uniwersalnych pakietów praktycznie istnieje już tylko w konstrukcjach DIY. W zasadzie wszyscy producenci quadów rekreacyjnych przeszli na dedykowane zasilanie, co oczywiście wymusza zakup (droższych) produktów fabrycznych. Zerknijmy jak w takim przypadku wygląda możliwość wymiany ogniw.

Na zdjęciu widoczne są dwa akumulatory – jasny do MJX Bugs3 Pro (zużyty), czarny – do SG906 (nowy). Zadanie polegało na tym, aby przełożyć nowe ogniwa z czarnego do białego. Czemu zdecydowałem się na takie rozwiązanie? Otóż akurat w przypadku pojemności 2800mAh praktycznie nie ma dostępnych na rynku uniwersalnych pakietów 7,4V/2800mAh o takich gabarytach. Przy mniejszych pojemnościach (1800mAh, 2200mAh) można znaleźć coś odpowiedniego, jak choćby Turnigy Nano. Druga kwestia, to rozmiary. Nawet jeśli uniwersalny zamiennik mieści się w komorze modelu, nie oznacza to, że na pewno zmieści się w fabrycznym korpusie. Jest pewne ryzyko, że zabraknie np. 1mm szerokości, chociaż wymiary w przybliżeniu dają taką szansę (producenci nie zawsze podają dokładne dane). Kiedy zrozumiałem, że nie uda się dobrać uniwersalnego pakietu 7,4V/2800mAh/25C, poszukałem innego fabrycznego, od nowszego drona o takim samym zasilaniu, podobnych wymiarach i masie jak MJX-B3P. Tak trafiłem na SG906, a kiedy poprosiłem sprzedawcę o zmierzenie obudowy, to uznałem, iż jest duża szansa, że ogniwa mogą być bardzo podobne.

Akumulator MJX-B3Pro to pierwsza generacja zasilania, wyposażonego w złącze grzebieniowe. Tu mamy tylko inny rodzaj złącza, odmienny od typowych modelarskich, ale płytka nie zawiera żadnej elektroniki. Po włożeniu pakietu do modelu od razu pojawia się zasilanie. Z jednej strony jest to bardzo wygodne (nie trzeba się „siłować” ze złączem zasilającym) z drugiej jednak jest to utrudnienie w kontekście możliwości stosowania uniwersalnych akumulatorów.

Z kolei SG906 to druga generacja zasilania, wyposażona w płytkę elektroniki, Zawiera ona ładowarkę USB (5V), sygnalizację LED oraz włącznik elektroniczny. Jeden z pinów na grzebieniu to jakiś sygnał zwrotny (tego jeszcze nie rozpracowałem), przez co jeśli akumulator nie jest włożony do drona, to wciśnięcie wyłącznika nie podaje na trwale zasilania na grzebień (sytuacja przypomina trochę zasilacz ATX). Przez to niestety nie byłem w stanie przetestować tego akumulatora bez jego rozebrania i musiałem podjąć decyzję, czy naruszyć plombę sprzedawcy (brak możliwości zwrotu towaru), czy odpuścić. Zaryzykowałem, a jak się okazało później, była to dobra decyzja.

Jako pierwszy rozebrałem akumulator SG906 (MJX oglądałem już wcześniej od środka). Obudowa rozkłada się po wykręceniu śrubek i przecięciu czarnych naklejek z oznaczeniem pakietu. Przewody zasilania są przylutowane od spodu płytki, najlepiej je odciąć (od razu zabezpieczając końce kabli taśmą klejącą) a dopiero potem wylutować pozostałości z płytki – to zabezpiecza ścieżki przed przegrzaniem i odklejeniem od laminatu. Potrzebna jest oczywiście porządna lutownica o mocy 40-50W.

Rozebranie akumulatora MJX wygląda podobnie, choć obudowa tego ma zatrzaski. Po wykręceniu śrubek trzeba ostrożnie podważyć brzegi w miejscach pokazanych na zdjęciu. Konieczne jest tu wyczucie, bo bardzo łatwo można uszkodzić ścianki ogniw, które stykają się z zatrzaskami. Jak widać, punkty lutownicze są zabezpieczone półprzezroczystą substancją, jest to jakiś rodzaj kleju, wygląda na termiczny, ale nie jest elastyczny tak jak „zwykły”. Daje się piłować, ale nacinać nożem już nie. Przewody najlepiej odciąć, a potem spiłować klej, tak aby odsłonić lut, w przeciwnym wypadku lutownica nie rozgrzeje cyny i nie da się oczyścić punktów lutowniczych.

Jak widać na zdjęciach spakietowane ogniwa mają te same wymiary (praktycznie co do milimetra) i masę (MJX zważony jeszcze przed odlutowaniem płytki, więc waga pokazuje kilka gramów więcej). Grubość i kolory przewodów są takie same, podobnie sposób montażu. Jest więc duże prawdopodobieństwo, że pochodzą z tej samej fabryki, tyle że zostały wyprodukowane w odstępie 2-3 lat.

W przypadku obudów masa również wygląda podobnie. Choć SG906 zawiera cięższą płytkę elektroniki, to sama obudowa jest mniej masywna niż w MJX. Sumarycznie wychodzi więc na to samo.

Na zdjęciach widać, jak lutowałem przewody od nowego pakietu do płytki MJX. Punkty lutownicze są blisko siebie, więc istotne jest, aby zabezpieczyć się przez przypadkowym ześlizgnięciem grota lutownicy i spowodowaniem zawarcia (co może uszkodzić ogniwo). Najlepiej robić to poprzez zaklejanie przylutowanych punktów taśmą klejącą (malarską). Najpierw zdejmuję zabezpieczenie oraz izolację z przewodu czerwonego, lutuję go do prawego punktu (+) i zaklejam taśmą malarską. Następnie to samo robię z przewodem niebieskim, lutuję go do punktu środkowego i zaklejam taśmą. W kolejnym kroku lutuję przewód czarny do lewego punktu (-), a potem mogę już zdjąć taśmę malarską z płytki. Na koniec pokryłem dół płytki klejem termicznym. Nie wygląda to tak jak fabryczne zabezpieczenie, ale po rozpłaszczeniu kleju (kiedy był jeszcze gorący) kawałkiem kartonu powierzchnia traci połysk i estetykę, choć oczywiście spełnia swoje zadanie. Zamiast kleju termicznego można też użyć epoksydowego, pamiętając, żeby nanosić go drewnianym lub plastikowym patyczkiem.

Ze złożeniem nie było problemów, wszystko pasowało idealnie. Ja wykorzystałem jeszcze okazję i wcześniej zrobiłem po 3 prostokątne otwory w obu połówkach obudowy. Zysk na wadze nie jest wprawdzie duży, ale za to poprawiło się chłodzenie ogniw.

Poszukiwania ogniw do regeneracji akumulatora MJX uświadomiły mi kilka spraw dotyczących zasilania dronów. Mają one wprawdzie więcej silników, ale średnie obciążenie prądowe nie jest dramatycznie duże. Pakiety do płatowców najczęściej są oznaczane dwoma wartościami – np. 25C/35C, co sugeruje, że dopuszczalny prąd ciągły to 25C, a dopuszczany prąd chwilowy (np. 10-15sek) to 35C. W przypadku dronów producenci podają tylko jedną liczbę związaną z obciążeniem, w opisywanym przypadku - 2800mAh/25C. Na podstawie obserwacji powiedziałbym, że to raczej maks. prąd chwilowy. Z pomiarów – czas / zużycie energii (nawet jeśli to tylko przybliżone szacowanie), wychodzi mi, że przy 15min locie i pobranej energii 2200mAh silniki średnio pobierają 8,8A, co daje 2,2A na silnik (matematycznie to zaledwie ok. 3C na pakiet) . Płatowiec o podobnej masie i jednym silniku będzie w locie ustalonym pobierał wprawdzie mniej prądu, ale przy starcie lub akrobacjach pobór może być znacząco większy. Tak więc zasilanie dronów ma inną charakterystykę, która pozwala stosować większą pojemność w ramach tej samej objętości, zaś przy akumulatorach do płatowców producenci dbają o większy zakres poboru prądu, co oznacza mniejszą pojemność w ramach tej samej objętości. Wniosek dotyczy modeli rekreacyjnych/fotograficznych, gdzie ważnym elementem jest czas lotu. Przy dronach wyścigowych może być inaczej, ale tutaj nie mam żadnych własnych doświadczeń.

 

Nie masz uprawnień aby komentować.

Publikowane tutaj materiały i zdjęcia stanowią własność ich autorów, nie mogą być kopiowane oraz wykorzystywane bez ich zgody.
Strona niekomercyjna.