Tak się złożyło, że zbudowałem kilka monitorów LiPo, współpracujących z telemetrią FrSky (m.in. SGM-ArduGuard oraz SGM-TGuard).
Ich testowanie stanowiło zawsze pewien kłopot, związany z symulacją spadku napięcia tylko na pojedynczej celi. Przy ostatnio konstruowanym układzie postanowiłem w końcu zbudować prosty tester LiPo 1S-3S, który na szybko pozwoli ocenić, czy monitor działa poprawnie.
Urządzenie przetestowałem także z układami fabrycznymi, pokazanymi na fotce powyżej. Z nimi również działa skutecznie, w związku z tym zdecydowałem się opublikować ten projekt. Tester pozwala sprawdzić w warsztacie monitor przewidziany do instalacji w modelu i upewnić się, że zadziała zgodnie z oczekiwaniem bez potrzeby rozładowania pakietu napędowego.
Układ jest bardzo prosty (i tani). Składa się z trzech identycznych sekcji na bazie źródła napięcia odniesienia TL431, oraz źródła prądowego na bazie stabilizatora napięcia LM317T. Napięcie w każdej sekcji jest ustawione na ok. 4V przy zdjętej zworce, a po jej założeniu spada do ok. 3V. Jak widać, to nie jest tester badający konkretne napięcie progowe, przy którym uruchomi się alarm w monitorze, tylko sprawdzający, czy ten alarm zadziała przy spadku napięcia do 3V na pojedynczej (dowolnej) celi (do niższego poziomu pod obciążeniem raczej nikt nie rozładowuje pakietów LiPo). Jeśli ktoś potrzebuje niższego (lub wyższego) poziomu, można oczywiście odpowiednio dobrać rezystory, minimalne napięcie dla układu TL431 to 2,5V. Gdyby z kolei ktoś chciał zbudować tester na większą ilość cel, to można po prostu dołożyć kolejne sekcje, pamiętając przy tym, aby całość zasilić napięciem większym o około 4V od nominalnego napięcia symulowanego pakietu. W moim przypadku (przy 3 sekcjach) jest to 16V (3x4V+4V), można więc do zasilania tej wersji testera użyć akumulatora LiPo 4S zamiast zasilacza sieciowego.
Tak wygląda zmontowany układ. Wielokolorowy kabel zakończony żeńską wtyczką symuluje przewód balancerowy pakietu. Założenie zworki J1/J2/J3 z drugiej strony płytki, symuluje spadek napięcia na odpowiedniej celi (c1/c2/c3). Zworki można złożyć pojedynczo, lub 2/3 jednocześnie.
Przy testowaniu układów fabrycznych, zawierających procesor (czyli najczęściej te z wyświetlaczem) należy pamiętać o tym, że pobierają one więcej prądu niż proste modele z sygnalizacją diodową. Są zwykle zasilane z pierwszej celi (lub pierwszych dwóch). Ma to o tyle znaczenie, że wartość prądu dostarczana przez źródło prądowe na układzie LM317T wynosi 42mA (1,25V/R4) i w niektórych przypadkach może być za mała, aby sekcje symulujące cele utrzymały nominalne napięcie 4V przy zasilaniu „na boku” dodatkowego układu. W takim wypadku należy odpowiednio zmniejszyć wartość rezystora R4, uwzględniając maksymalny prąd dla układu TL431 (100mA), oraz to, że przy zwiększonym prądzie układ LM317T może się mocniej nagrzewać. W przypadku moich monitorów z serii „SGM-Guard” ten problem nie występuje, bo niewielki prąd pobierają tylko obwody pomiarowe, a sam monitor jest zasilany z odbiornika.
Poniższy film pokazuje działanie testera z monitorami fabrycznymi. Przy okazji widać (z czego nie wszyscy sobie zdają sprawę), że jeśli chodzi o pomiar napięcia, to proste monitory procesorowe mogą nie być zbyt dokładne (specyfika algorytmu pomiaru, rozrzut parametrów użytych elementów, brak kalibracji). Również uruchomienie alarmu może nie być natychmiastowe, bo sam pomiar odbywa się co jakiś czas.