Akumulatory napędowe zawsze były wrażliwe na sposób obsługi, pakiety LiPo pod tym względem są szczególnie wymagające, mogą być wręcz niebezpieczne. Stad popularność ładowarek z balancerami i oddzielnych balancerów mniej lub bardziej zaawansowanych. Niezależnie od tego jakiego sprzętu się używa, warto jednak regularnie mierzyć napięcie na celach - nie tylko dla stwierdzenia stopnia zbalansowania ogniw, ale również po to, aby stwierdzić, czy nasza ładowarka działa poprawnie, do jakiego napięcia ładują się ogniwa.
Podczas testów napędu stwierdzimy, czy próg odcięcia ustawiony w regulatorze jest taki jak podaje instrukcja. Pomiary jednak należy robić z zachowaniem zasad bezpieczeństwa - ze względu na dużą wydajność prądową - przypadkowe zwarcie może spowodować bardzo poważne konsekwencje, łącznie z pożarem. Właśnie dlatego warto starannie wykonać opisany poniżej prosty kabel pomiarowy, który zabezpieczy nas prze przypadkowym zwarciem.
Do pomiarów użyjemy złącza balancera, schemat poniżej pokazuje jak takie złącze jest polutowane do ogniw w pakiecie 3S. Mierząc napięcie pomiędzy 2 kolejnym parami styków w 4-pinowym złączu balancera uzyskujemy napięcie na kolejnych ogniwach.
Do wykonania kabla potrzebne będzie:
- złącze – 2 szpilki tzw. „goldpin”
- kawałek laminatu z wyciętym w miedzi „krzyżykiem” (może być kawałek płytki uniwersalnej)
- przewód 2-kolorowy zakończony wtykami bananowymi (do gniazd miernika uniwersalnego)
- koszulki termokurczliwe
- ... i co najważniejsze – 2 rezystory, bo to one zapewnią nam bezpieczeństwo.
Ja użyłem oporników 470ohm – mogą być dowolne o podobnej wartości. Ze względu na duża wartość rezystancji miernika uniwersalnego, nie mają one praktycznie żadnego wpływu na wartość pomiaru, a skutecznie redukują prąd w przypadku zwarcia końcówek pomiarowych po stronie miernika do bezpiecznych miliamperów.
Jak pokazano na fotografii najpierw lutujemy do płytki „goldpiny”. Zdecydowanie warto stosować taką pomocniczą płytkę i w tym przypadku i w innych (np. kable przedłużające do serw) - „goldpiny” dolutowane do samego przewodu czy rezystora wcześniej czy później zaczną się przesuwać względem siebie, stwarzając sporo problemów, kawałek płytki robi z tego bardzo solidną wtyczkę. Dolutowujemy następnie rezystory, końcówki przewodów i zakładamy koszulkę zabezpieczającą całe złącze, a gotowy kabel wygląda tak:
Przykład rzeczywistego wykonania pomiarów ilustruje poniższe zdjęcie (pakiet po locie), widać, że nie jest źle, aczkolwiek taka różnica (3,58V-3,44V) przy naładowanym pakiecie, nie byłaby dobrym znakiem.
Ciekawostką, która pojawiła się od pewnego czasu w sklepach modelarskich i na aukcjach internetowych są różne wskaźniki napięcia podłączane do złącza balancera – od prostego, jak na fotce poniżej, do bardziej zaawansowanych z wyświetlaczem cyfrowym.
Jest to wariant diodowy dla pakietu 4S (tu podłączony do mojego pakietu 3S) - diody zielone sygnalizują stan powyżej 3,3V - kiedy zapala się dioda czerwona, napięcie na ogniwie spada poniżej 3,3V. Zdecydowałem się na takie (proste i tanie) urządzenie, żeby podczas testów napędu na stole obserwować zachowanie ogniw i wiedzieć, kiedy przerwać test – uważam że przy cenie, którą zapłaciłem, gadżet wart był zakupu. Co do montażu w modelu – nie bardzo ma to sens moim zdaniem - jeśli rozładowany ale nieobciążony pakiet ma napięcie niższe niż 3,3V to już nie jest zdrowy objaw, natomiast obserwowanie go pod obciążeniem w locie nie jest po prostu możliwe. Z kolei droższe wskaźniki z wyświetlaczem cyfrowym i tak nie zapewniają dokładnego pomiaru, jakiego możemy dokonać przy pomocy miernika uniwersalnego w sposób opisany powyżej.