Typ: | jacht żaglowy RC klasy RG65 |
Długość kadłuba: | 650 mm |
Szerokość kadłuba: | 150 mm |
Wysokość masztu: | 990 mm |
Wysokość całkowita: | 1340 mm |
Masa całkowita: | 1290 g |
Powierzchnia żagli: | 0,2 m2 |
Sterowanie: | 2 kanały (ster, naciąg żagli) |
Zasilanie: | 4xAA (NiMh 1,2V/2200mAh) |
Właściciel: | Wojciech Szczęśniak |
Csibor TT-65 to jacht żaglowy RC klasy RG65, zbudowany z balsy od podstaw wg planów węgierskiego modelarza dostępnych w Internecie. W okresie kiedy przymierzałem się do budowy, był to jedyny bezpłatny, tak dobrze opracowany projekt. Zawierał prócz planów dość szczegółową relację fotograficzną z budowy – rzecz bezcenna dla kogoś, kto nigdy wcześniej nie miał doświadczenia z budową od podstaw modelu pływającego. Dodajmy do tego, że żaglówka RC ma swoją specyfikę w porównaniu do modeli pływających z napędem, co dla osoby bez doświadczenia w tego rodzaju modelach, zwiększa w czasie budowy ilość pojawiających się „rozterek”. Projekt (jak to u mnie) ciągnął się dłuższy czas, dzięki czemu mogłem niektóre rozwiązania podejrzeć u kolegi Chrisa, który skończył budowę o jeden sezon wcześniej niż ja (choć zaczynaliśmy razem). O ile przy budowie kadłuba interpretacja zdjęć z relacji foto nie budziła wątpliwości, to na końcowym etapie (wyposażenie, olinowanie) trochę brakowało szczegółowych informacji i wymiarów. Mimo tego udało się ukończyć i zwodować model, a możliwość podejrzenia „w realu” wcześniej zbudowanego egzemplarza bardzo mi pomogła w zakończeniu prac, a także we wprowadzeniu kilku poprawek w stosunku do oryginalnego projektu. Okazało się, że jacht pływa (jak dla mnie) rewelacyjnie, a sterowanie nim (co wcześniej wręcz trudno mi było sobie wyobrazić) jest bardzo intuicyjne. Przy wykształconych wcześniej odruchach, związanych z poruszaniem się modelu w kierunku do/od pilota, nie stanowiło to dla mnie większego problemu. Trochę wiedzy o „dużym” żeglarstwie też oczywiście się przydało, chociaż w moim przypadku były to głównie doświadczenia obserwatora-załoganta. Sama zabawa żaglówką RC okazała się wspaniałym zajęciem, są to inne wrażenia niż te związane z pilotażem modeli latających, ale zdecydowanie nie gorsze. Szczególnie jeśli ktoś lubi i docenia „czystą aerodynamikę”, w sensie sterowania modelem nie posiadającym napędu.
Jeśli chodzi o aspekty konstrukcyjne modelu, to projekt ogólnie oceniłbym jako dobrze przemyślany, natomiast zdecydowanie jego najsłabszym punktem jest uszczelnienie pokrywy kadłuba. W oryginale to prostokątny arkusz z tworzywa (pleksi) dociągnięty do łukowatego pokładu jedną nakrętką, mocującą jednocześnie miecz z balastem. Na pierwszy rzut oka to sprytne rozwiązanie (dodające w dodatku elegancji kadłubowi), natomiast w praktyce dobre uszczelnienie wymaga użycia taśmy klejącej, a to uciążliwy (i działający przez ograniczony czas) sposób. W warunkach polowych trudno to zrobić starannie, z tego powodu pływam tylko na jednym komplecie akumulatorów, jest to w zależności od siły wiatru ok. 1,5-2godz. Gdybym budował kolejny egzemplarz takiej żaglówki, na pewno postarałbym się inaczej rozwiązać kwestię zamykania i uszczelnienia kadłuba.
Tematy pokrewne